Dwanaście stacji
Opis spektaklu
„Dwanaście stacji” to poemat pisany wierszem, w którym Tomasz Różycki przedstawia losy rodziny wyrwanej ze swojej ojczyzny z okolic Lwowa i przesiedlonej na zupełnie im obce tereny Opolszczyzny. Bohaterowi zostaje powierzona misja, w związku z którą musi odwiedzić licznych członków rodziny. Jego wyprawa okazuje się podróżą nie tylko w przestrzeni, lecz także w czasie – powrotem do magicznych miejsc, przedmiotów, smaków i tajemnic dzieciństwa. Za to dzieło Tomasz Różycki otrzymał w 2004 roku Nagrodę Kościelskich. W laudacji napisano: „Poemat ujął jury wspaniałym, pełnym barw i zmysłowych obrazów wizerunkiem życia na Opolszczyźnie. (…). „Dwanaście stacji” to pełen humoru i dystansu, ale także ciepła hymn na cześć prowincji i rodzinnych tradycji. Owe tradycje, domowe rytuały, a też sceny wielkich, groteskowych machii, opisano u Różyckiego językiem heroikomicznego patosu, rodzinnej sagi, klasycystycznego poematu opisowego,literacki styl ocala więc i sakralizuje codzienność – podobnie jak to było w arcydziele Mickiewicza – i decyduje o sukcesie autora.” Przedstawienie na naszej scenie zrealizuje Mikołaj Grabowski,wybitny artysta, dyrektor Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Kiedy Tomasz Konina zaprosił go do współpracy i zapytał, co chciałby zrobić, Grabowski natychmiast odpowiedział: „Dwanaście stacji”. – Ten piękny tekst szczególnie w Opolu ma swoją silę, bo dotyczy tego miasta i mieszkającej tu od lat 40. generacji przesiedleńców z Kresów – mówi Mikołaj Grabowski. – Generacji, która nie zasymilowała się do końca i żyła tu w pewnej izolacji. Nie chcę stawiać diagnoz społecznych, bo na tym się nie znam, ale z „Dwunastu stacji” płynie niesamowita nostalgia i płacz tego pokolenia, sprowadzonego tu na siłę, które sercem jest gdzieś tam w pustej parafii Gliniany czy Zadwórzu. Cała historia opisuje moment odejścia tej generacji. Młodzi zostali, zasymilowali się, albo wyjechali na Zachód, a starsi nie mogą sobie znaleźć miejsca i udają się z powrotem w podróż prawdziwą lub mentalną. W finale jadą na święto swojej parafii i w pociągu pojawiają się zarówno ci, którzy żyją, jak i ci którzy zmarli. To taki pociąg widmo, który wiezie ich z powrotem w tamte strony. Jadą z radością, ze śpiewem. Jest to metafora losu tego pokolenia, jego odejścia.