Zmierzch Bogów
Opis spektaklu
W jednym z najważniejszych w historii kina filmów, Luchino Visconti - reżyser i współautor scenariusza - stworzył kameralną, mroczną i perwersyjną opowieść o upadku wielkiego niemieckiego rodu von Essenbecków w momencie narodzin faszyzmu w Niemczech. Dla Mai Kleczewskiej ten tekst sprzed ponad 40 lat ma wartość uniwersalną, pozwala stawiać ponadczasowe pytania o sprawy fundamentalne - człowieczeństwo, władzę, rodzinę.
Bohaterami tej historii są Essenbeckowie, wpływowa i bardzo bogata rodzina przemysłowców. Głowa rodu, baron von Essenbeck, zostaje skrytobójczo zamordowany. Za sprawą manipulacji na główną postać rodu wyrasta Martin von Essenbeck, młodzieniec o niestabilnej osobowości, i perwersyjnych upodobaniach seksualnych, człowiek, który słaby charakter łączy ze skłonnością do okrucieństwa.
Akcja opolskiego przedstawienia nie toczy się jednak, jak w oryginale, w latach 30. w Niemczech. Usunięty został wątek hitlerowski. Maja Kleczewska lokuje wydarzenia współcześnie.
- W naszym przedstawieniu Essenbeckowie nie flirtują z nazistami, lecz z jakąś partią polityczną - mówi pani reżyser. - Aschenbach, w filmie SS-man, tu jest szarą eminencją, reprezentującą interesy producentów broni. A ofiary, które padają po drodze, są tylko środkami do celu. Mnie interesują motywacje, powody. To, co cechowało nazizm i ulegające fascynacji nim społeczeństwo, to głęboki narcyzm. Te same cechy, w pozornie niewinny sposób, promowane są we współczesnym społeczeństwie. I to wydaje mi się groźne.
Zdaniem Kleczewskiej w każdej epoce może nastąpić taki moment, w którym rodzina, społeczność czy wręcz całe społeczeństwo, ulega pewnemu rodzajowi iluzji.
- Myślę, że rodzina Essenbecków dzisiaj funkcjonowałaby tak samo, jak w latach 30. w Niemczech. Bo ich priorytetem są zyski, pieniądze. Decyzje, które podejmują są absolutnie pragmatyczne. To samo charakteryzuje ludzi wielkiego biznesu w każdej epoce. A wielkie pieniądze są też bardzo często zamieszane w politykę.